top of page
Myśli

Akceptacja - czyli jak radzić sobie ze skończonością?
by Sylvia F. Rodatz - Life Transformation, Den Haag, 10.02.2022

 

Kilka tygodni temu dotarła do mnie wiadomość, że członek rodziny w moim wieku nagle poważnie zachorował i chciał, żebym go odwiedziła, aby miał jeszcze szansę się pożegnać.

 

Cisza.

Długa przerwa.

 

Nie chciałam myśleć o tym, jak sobie radzi ta osoba. Byłam zajęta sobą i nieskończenie zdezorientowana. Co mam zrobić z faktem, że ktoś został wyrwany z życia w samym jego środku? Co mam zrobić z faktem, że nie mogę już nic zrobić? Wszystko wydaje się być poza moim wpływem i kontrolą. Jak postępować z taką osobą? Co mam jej powiedzieć? Jak mam ją pocieszyć? Jak mam sobie poradzić z moim poczuciem absolutnej niesprawiedliwości, z moją frustracją i gniewem?

 

Nasze pragnienie 100% kontroli, przewidywalności, bezpieczeństwa, wolności od poczucia winy i strachu, idei sprawiedliwości i nie zaniedbywania, wynika z naszych naturalnych potrzeb, ale jednocześnie paraliżuje nas i sprawia, że nie jesteśmy w stanie podejmować decyzji i działać. Dopóki mamy nadzieję, że te potrzeby mogą być zaspokojone, walczymy o zachowanie tego, co w rzeczywistości nie istnieje. Tzn. boimy się stracić coś, czego nie posiadamy. 

Tak jest również w przypadku nieskończoności.

W naszych społeczeństwach nastawionych na wyniki i sukces, oddaliliśmy się od akceptacji śmierci i skończoności.

Ale w tym tkwi magia - AKCEPTACJA. Dopiero gdy zaakceptujemy fakt, że jesteśmy skończeni, stykamy się z opartą na wartościach naturą naszego życia. Pozwalamy sobie na smutek z powodu tego, że jesteśmy skończeni. Tylko ta akceptacja uwalnia nas od nieustannej walki. Może właśnie z tej ciszy stajemy się zdolni do decyzji i działania, tak, że odważamy się znów robić małe kroki w świadome życie.

 

Na spotkaniu dotyczącym Acceptance & Commitment Therapy, wykładowca z Akademii ACT pokazała rysunek Snoopy'ego:

"Pewnego dnia wszyscy umrzemy, Snoopy" - powiedział Charly.

"To prawda, ale nie we wszystkie inne dni, Charly". Snoopy odpowiedział.

 

Spotkałam wspomnianą osobę wraz z kilkoma innymi członkami rodziny w restauracji. Tak jak sobie tego życzono. 

Śmialiśmy się, dużo rozmawialiśmy, wspominaliśmy dzieciństwo i serdeczne wygłupy, które razem robiliśmy. Płakaliśmy razem, dodawaliśmy sobie sił, trzymaliśmy się za ręce i milczeliśmy. Dużo jedliśmy, piliśmy wino, prosiliśmy o głośną muzykę i nie zwracaliśmy uwagi na czas. Przestrzeń w tu i teraz.
 

Kiedy wracaliśmy do domu, mój krewny powiedział - Czułem się dziś znowu żywy i pełen witalności.

Mój krewny uwewnętrznił już przesłanie Snoopy'ego. 
 

Jestem wdzięczna za to i za niego, i uczę się od niego.

 

Porozmawiajmy o tym.

 

#acceptance #life #finality #hereandnow #counselling #coaching #therapy #LifeTransformation #SylviaRodatz

To myśli  (G.C. Lichtenberg) -

albo jak nie pomylić siebie samego z własnymi myślami.
by Sylvia F. Rodatz, Life Transformation Coaching & Counselling, Den Haag, 26.01.2022

 

"Naprawdę mam umysłową karuzelę" - powiedział klient. "Kręcę się w kółko i nie wiem, co robić".

 

Czy znasz to uczucie, kiedy Twoje zmartwienia, obawy, lęki, przypuszczenia zaczynają rządzić się własnymi prawami? I choć na racjonalnym poziomie wiesz, że to, co dzieje się teraz w Twojej głowie, co wyzwala silne emocje i reakcje fizyczne, jest tylko wynikiem Twojej wyobraźni i czystej hipotezy, to jakoś nie możesz zatrzymać tego potoku myśli. 

W rzeczywistości, jak na karuzeli, (nie tylko) mentalnie kręcisz się w kółko. 

 

To prawie jak równoległy świat, rzeczywistość uboczna, w której snujemy zupełnie kompletne pomysły i scenariusze, interakcje z innymi, nasze własne działania, to co się mówi, uczucia i wydarzenia w takich sytuacjach. I rzeczywiście, cierpimy z powodu tych własnych wyobrażeń, jesteśmy źli lub zdesperowani i pełni obaw z powodu tych wyobrażeń, a nawet odczuwamy te strachy fizycznie. Na przykład: kurczy nam się żołądek, zaciska gardło, przyspiesza bicie serca, rumienimy się i pocimy, oddychamy szybciej i ciężej, i wiele innych objawów. 

A potem, w wyniku tych wyobrażeń, szukamy schronienia unikając tych sytuacji i wycofując się z życia. 

To znaczy, że nie spróbowawszy tych sytuacji, nie wiedząc, jak by się naprawdę potoczyły, unikamy ich. 

A im częściej unikamy tego, czego się obawiamy, tym bardziej nasilają się nasze lęki i obawy, tak że stosujemy jeszcze więcej strategii unikania i w ten sposób konsekwentnie podsycamy uczucie strachu. Błędne koło.

 

Dobra wiadomość jest taka, że nad tymi opisanymi mechanizmami można pracować i że za naszym strachem kryje się jeden z najcenniejszych ewolucyjnych instynktów.

Jeśli uda nam się przyjąć taką meta-pozycję, abyśmy jako osoba nie mylili siebie samych z naszymi myślami, będziemy mogli znowu jasno myśleć i decydować świadomie i swobodnie.

 

Jak mogę Cię wesprzeć w znalezieniu sposobu na poradzenie sobie z Twoimi myślami?

 

#karuzela myśli #lęki #strach #wolność #instynkty #wzorce #mechanizmy #samoskuteczność #kompromis #świadomość #decyzje 

#Counselling #Coaching #LifeTransformation #SylviaRodatz

Kamień filozoficzny to „rozpoznanie”.

by Sylvia F. Rodatz, Life Transformation Coaching & Counselling, Den Haag, 26.11.2021

 

 

Kilka dni temu oglądałem program dokumentalny "Terra X" o fascynacji wszechświatem z @Prof.HaraldLesch. Był tam taki fragment, w którym prof. Lesch powiedział zdanie, które wydało mi się bardzo koherentne i dało mi do myślenia: "Kamień filozoficzny to #rozpoznanie". 

 

W dziedzinie #rozwoju, #badań, #nauki, a właściwie we wszystkich obszarach #życia, rozpoznanie pozwala nam najpierw uświadomić sobie procesy, które do tej pory pozostawały nieświadome, a więc niezauważalne. 

Z rozpoznaniem, stopniowo stajemy się świadomi #efektu i rezultatu tych procesów i możemy wdrażać, transferować i wpływać na #wiedzę, którą zdobyliśmy. 

 

Jeśli zjawiska i procesy pozostają w ukryciu i przebiegają automatycznie, jesteśmy w pewnym sensie skazani na ich łaskę. Nie rozumiemy ich, nie możemy ich zmienić ani na nie wpłynąć, nie mówiąc już o wyciąganiu z nich wniosków czy zastosowaniu ich w innych dziedzinach życia. 

 

Jeśli jednak #wglądamy w procesy i zjawiska, rozumiemy je i ich interakcje, sami ich doświadczamy, widzimy skutki i #rezultat, to zdobywamy cenną wiedzę i doznajemy swoistego #oświecenia - uświadamiamy sobie. 

 

Już w alchemii między I a III wiekiem powstała idea kamienia filozoficznego (łac. Lapis philosophorum), który w najszerszym znaczeniu reprezentował zasadę transmutacji i transformacji, także jako symbol przemiany niższego w wyższe #ja.

 

W mojej pracy jako coach i doradca psychologiczny, tak często widzę u moich klientów cudowny i wyzwalający efekt rozpoznania i związanej z nim transformacji w wyższe ja, co pozwala na rozkwit i rozwój. Kiedy mimowolne lub nieświadome mechanizmy, które lecą automatycznie jak program, nagle stają się świadome, a klienci widzą, że nie są wobec nich bezradni, ale sami mogą na nie wpływać - dosłownie widzę i słyszę, efekt AHA. Nagle pojawia się świadome #doświadczenie i #wgląd w zachodzące procesy, a także świadomość, która umożliwia tworzenie, budowanie własnej #rzeczywistości i bycie #samoskutecznym. Dużo pracy, wiem... Stawmy temu czoła razem.

 

Z moim wsparciem możesz wyprowadzić swoje #procesy, #mechanizmy, #motywacje, #wartości, #strategie, #mocneStrony, #zdolności, #obawy, #przeszkody i #wzorce z #ukrycia do #świadomości, tak aby były widoczne i abyś mógł zdecydować, czy i jaki wpływ chcesz mieć.

BŁĘDY SĄ POMOCNE

by Sylvia F. Rodatz, Life Transformation Coaching & Counselling, Den Haag, 03.11.2021

Które cenne BŁĘDY ze starego roku chcesz przekształcić w swoich POMOCNIKÓW w nowym roku?

 

Jesteśmy socjalizowani w taki sposób, że słowo błąd ma negatywną konotację. 

To znaczy, jeśli sami określamy pewne działanie jako błąd, lub pewne zachowanie jest postrzegane jako błąd przez naszych bliźnich, szybko odnosimy wrażenie, że zrobiliśmy coś złego. Społeczne rozumienie błędów, do którego zostaliśmy nauczeni, często wywołuje poczucie wstydu i winy, być może także strach, a nawet potrzebę ich ukrycia. Pomimo tysiącletnich dyskursów filozoficznych na temat radzenia sobie z błędami oraz podejmowanych prób wprowadzenia "pozytywnej kultury błędów" w kontekstach organizacyjnych i społecznych, błędy wciąż wymagają usprawiedliwień i wymówek. A o tym że błędy nie wynikają ze złych intencji myślał już Arystoteles.

 

Także Horacy w swojej Ars Poetica napominał: "Ucieczka przed błędami prowadzi nas do błędu", Seneka twierdził: "Błądzić jest rzeczą ludzką", a Cyceron konstatował: "Każdy człowiek może błądzić, ale tylko głupcy trwają w błędzie".

Japoński termin "kaizen", który wywodzi się z technologii produkcji, oznacza dosłownie zmianę (kai) na lepsze (zen). Odnosi się do dążenia do ciągłego doskonalenia we wszystkich obszarach działalności firmy - czyli także do gotowości uczenia się. 

Takie podejście wymaga wielkiej odwagi, szczególnie w Japonii, aby przezwyciężyć strach przed przyznaniem się do błędów. (W Japonii, gdzie przyznawanie się do błędów jest utożsamiane z utratą twarzy, o błędach się nie mówi). Dążąc do lepszego, kaizen implikuje jednocześnie, że nie istnieją procesy bez błędów.

 

Popełniamy błędy od zarania ludzkości. Błędy zdarzają się szczególnie w skomplikowanych środowiskach i sytuacjach (również w sensie emocjonalnym), gdzie jest bardziej prawdopodobne, że nasze doświadczenie i wiedza nie są wystarczające, aby odpowiednio radzić sobie w nieznanych okolicznościach. Uczymy się radzić sobie z tymi nowymi sytuacjami poprzez wypróbowywanie rozwiązań i strategii, rozwijanie nowych umiejętności lub reaktywowanie tych, które już posiadamy. Błędy, które zdarzają się w tym procesie, są więc pomocne w znalezieniu odpowiedniej strategii. Jeśli spojrzymy na #błędy jak na #pomocników, rozwiniemy nowy i doceniający sposób radzenia sobie z błędnymi strategiami, ponieważ one również mają korzyść ukierunkowaną na cel - efekt uczenia się, z którego mogą skorzystać wszyscy włączeni do procesu. 
 

Dzięki #PositiveErrorCulture osiągamy bezpieczeństwo psychologiczne (#PsychologicalSafety), które wspiera naszą #inwencję i #kreatywność oraz zmniejsza lęk człowieka związany z brakiem elementarnej #akceptacji i #byciaWartościowym. 

Dlatego błędy i #uczenie się na nich oferują nowe #możliwości we wszystkich #kontekstach #życia.

 

Porozmawiajmy o tym!

 

#CoachingKońcoworoczny
dostępny online lub w mojej siedzibie @Life Transformation Coaching & Counselling w Hadze.

..cieszę się na wszystko, co powstaje... 
by Sylvia F. Rodatz, Life Transformation Coaching, Haga, 26.07.2021

...cieszę się na wszystko, co powstaje... 

 

nie coś konkretnego... ale może częściowo... bo mamy przecież wizje... 

Cieszę się na wszystko, co niesie ze sobą rozwój, z wszystkimi owymi nieplanowanymi zejściami-z-drogi i zaglądaniem-w-boczne-uliczki, i z tym związanym dostrzeganiem pomysłów, inspiracji, ludzi, możliwości i spotkań.... i być może zabieranie ich ze sobą...

 

To, co powstaje, implikuje w cudowny i przynoszący ulgę sposób, że proces nie musi być zakończony, a nawet, co cieszy, nigdy nie musi się zakończyć. I że nie musimy osiągnąć jakiegoś stanu, ale wolno nam pozostać w tym procesie. 

Wolno nam przekształcać siebie i naszą ścieżkę, a w naszej otwartej elastyczności i zmienności zawsze pozostajemy plastyczni i w ruchu. 

Powstawanie implikuje, że możemy decydować tylko w trakcie procesu. Możemy najpierw dać sobie zezwolenie na niedokończoną, niedoskonałą formę i przyjąć ją.... i być ciekawym, jak ta forma będzie się rozwijać i zmieniać, jak często i z jakimi (pośrednimi) rezultatami....

Powstawanie zakłada akceptację dla procesu, tempa, zmian, pętli, które kręcimy, niedoskonałości, akceptację dla tego, co jest.... I na to wszystko, co powstaje i co możemy, potrafimy, chcemy sami kształtować.

 

Billie Eilish stworzyła swoją nową piosenką "I am in love with my future" odpowiednie muzyczne tło do tych #HappyMondayThoughts.

 

#coaching #zmiana #powstawać #proces #ruch #pozwalać #bycie #akceptować #odkrywać #rozwijaćsię

"Tutaj jestem człowiekiem, tutaj mogę być.... (Faust, Goethe) -
czyli czego możemy się nauczyć od naszych dzieci."
 

Sylvia F. Rodatz - Life Transformation Coaching

 

Minęło już bardzo dużo czasu, odkąd mogłam odwiedzić moją rodzinę w Niemczech. Mieszkam w Holandii i w erze Corony, ze wszystkimi słusznie istniejącymi ograniczeniami, nie jest łatwo podróżować przez granice. Nagle istniejące granice są rzeczywistymi granicami nawet w strefie Schengen, zwłaszcza gdy dany kraj jest uznany za obszar ryzyka lub obszar wysokiej zachorowalności.

 

Dziś zadzwoniłam do mojej rodziny w Niemczech. Telefon odebrał mój 6-letni siostrzeniec. Niedawno złamał prawą stopę i obecnie przebywa w domu, również dlatego, że w przedszkolu znów pojawiły się przypadki Corony i jego grupa jest objęta dwutygodniową kwarantanną. 

W tym roku idzie do pierwszej klasy szkoły podstawowej i w pewnym sensie przejmuje pałeczkę od swojego starszego brata, który idzie do liceum. 

Mój mały siostrzeniec już nie może się doczekać.

Mówi mi, że jego brat będzie chodził do PKG.

Ja mówię, że to "G" to pewnie skrót od "Gymnasium". 

"Co oznacza "P" i "K"?" - pytam.

Mój siostrzeniec: "To skrót od Paula Klee". 

"Wow!" - odpowiadam. "To wspaniale! A czy wiesz, kim był Paul Klee?".

Mały od razu strzela: "Tak, oczywiście! On był człowiekiem! A potem wiem, że był też malarzem". Ta wypowiedź 6-latka dała mi do myślenia. 

My, dorośli, mamy zwyczaj pytać o zawód kogoś, kogo spotykamy. Tak jakby ta dziedzina życia, mimo że jest istotną częścią życia i do życia należy, była jedyną i najważniejszą cechą ludzkiej egzystencji. W przypadku mojego siostrzeńca, człowiek jest na pierwszym miejscu, a dopiero potem profesja może uzupełnić człowieka.

"A czy udało ci się już zobaczyć jego obrazy?" - pytam. 

"Tak."- mówi mój siostrzeniec.

 "I czy ci się podobają?"

"Tak, myślę, że tak..." - odpowiada. Mam wrażenie, że zainteresowanie Paula Klee u mojego 6-letniego siostrzeńca może nie być aż tak wielkie.

"Wiesz, co mnie naprawdę fascynuje w jego malarstwie?" - Pytam. "To ten fantazyjny świat, który przedstawia za pomocą prostych postaci i barwnych kompozycji. W ten sposób zdołał wpłynąć nie tylko na malarstwo, ale i na sztukę ostatniego stulecia. Myślę, że to naprawdę wspaniałe, a przez mój entuzjazm dla Klee, mogę teraz bardzo łatwo zapamiętać nazwę liceum, do którego chodzi twój brat."

"Rozumiem." - mówi mój siostrzeniec. "Czy wiesz ciociu, co mnie najbardziej fascynuje?" " Na moim gipsie namalowali też kolorowe i proste obrazki moja rodzina i przyjaciele. Wygląda to naprawdę świetnie i zawsze, gdy patrzę na moją stopę, muszę o nich myśleć i uśmiechać się. I wiesz, ciociu, myślę, że ludzie malują te małe serduszka i obrazki na moim gipsie, bo chcą mi sprawić przyjemność. I myślę, że to wspaniała rzecz, by robić coś dla innych ludzi". 

Kontynuuje: "Mój tata (lekarz), na przykład, wychodzi w każdą niedzielę, aby szczepić ludzi. I choć jest zmęczony, robi to po to, by ludzie mogli się szybciej zobaczyć i przytulić. I choć w niedziele zawsze mi go brakuje, bardzo mi go brakuje, to wiem, że szczepienia są ważniejsze." "Tak, jestem uradowany, kiedy ludzie robią rzeczy dla innych ludzi".

 

Nie muszę chyba mówić, jak bardzo byłam wzruszona i pozbawiona słów.

Sześcioletni chłopiec odkłada na bok własne potrzeby i pragnienia, ponieważ rozumie, że istnieje większy cel w postaci wizji życia Viktora Frankla, który jest istotny dla społeczeństwa. Czuje potrzebę służenia temu celowi i jest w stanie, w wieku zaledwie sześciu lat, odłożyć na bok swoją potrzebę miłości i uwagi, swoją potrzebę obecności ojca, ponieważ widzi potrzeby innych ludzi i wie, że dzięki wysiłkom ojca, ten wielki cel - ostateczny powrót do możliwości odwiedzania rodziny/przyjaciół i bycia w ramionach drugiej osoby, wydaje się w ten sposób bardziej osiągalny dla WSZYSTKICH. Taki poziom altruizmu u 6-latka głęboko mnie poruszył.

 

Mój mały siostrzeniec stawia ten altruizm i bycie człowiekiem ponad wszystko inne. Dostrzega altruizm innych i ceni go jako dar większy niż własna radość. Naprawdę wspaniały 6-latek!

 

Wróciwszy mentalnie do Holandii, obserwuję na ulicy kilkoro dzieci, które dzwonią do drzwi różnych domów. Niosą większe wiązanki kwiatów.

Rozumiem... W mojej części miasta jest wielu starszych ludzi, którzy obecnie tylko w ograniczonym zakresie mają odwagę wyjść na ulicę. Holandia jest krajem o wysokiej zachorowalności. Ci ludzie są samotni. Te dzieci, które chodzą od drzwi do drzwi, dzwonią do drzwi i z uśmiechem rozdają kwiaty, pokazują nam dorosłym w swój dziecięcy sposób prostą i nieskomplikowaną drogę altruizmu - bycie dla innych - pełen nadziei akt człowieczeństwa, który być może przyczyni się również do powstania nieco lepszego świata po Coronie.

 

#altruism #lifemission #lifevision #forothers #beinghuman #foreachother #learningfromchildren

„Każdy ekspert był kiedyś początkującym”

Sylvia F. Rodatz, Life Transformation Coaching, Den Haag, 12.04.2021

Pewne spotkanie sprzed kilku dni skłoniło mnie do refleksji. 

Prowadziliśmy dyskusję w małej grupie ekspertów na pewien temat zawodowy. 

Twórca metody, która została omówiona, jest prawdziwym ekspertem w swojej dziedzinie, a także znanym z zastosowania tej metody. Będę go nazywała panem Connektikusem.  

Dyskusja była wnikliwa, żywa i wesoła. 

Przed zakończeniem spotkania jedna osoba powiedziała... że teraz przynajmniej możemy zabrać coś z teorii Pana Connektikusa ze sobą na naszą życiową drogę, nawet jeśli nikt z nas nigdy nie będzie Panem Connektikusem.

 

... hmm... na chwilę się zamyśliłam... i zastanowiło mnie, czy chce się być kimś innym...? Dlaczego ktoś miałby tego chcieć, być kimś innym?

Nigdy nie miałam takiej myśli, że chciałabym być kimś innym, nawet jeśli to sformułowanie tej osoby jest tylko wynikiem porównywania własnego sukcesu z cudzym. Tak, bardzo wielu ludzi inspiruje mnie swoimi pomysłami, sukcesami, ścieżkami życia, odwagą, człowieczeństwem, mądrością, kreatywnością, duchowością i wieloma innymi rzeczami, każdego dnia i bez przerwy. Niektórych z nich nawet podziwiam. I właśnie ten podziw i inspiracja motywują mnie, zaciekawiają, pozwalają poszukiwać nowych dróg, wyznaczać nowe kierunki, zdobywać tym większą wiedzę i tym samym lepiej rozumieć zależności... Jak kawałki puzzli, coraz bardziej do siebie pasujące i tworzące coraz większy obraz.... Uwielbiam to uczucie.

A także świadomość, że ludzie, którzy w ten cudowny sposób mnie inspirują, kiedyś sami zaczynali od małych puzzli, zanim stały się one wielkim obrazem, pozwala mi ta świadomość pewnie i z pełnym zaufaniem podchodzić do mojej życiowej podróży i w pełni się nią cieszyć.

Ten wielki obraz, który się wyłania, to obraz mój, Sylvii F. Rodatz, nawet jeśli inspirowany przez tysiące wspaniałych osób w tej urzekającej różnorodności świata. I... to nie ma być obraz pana Connektikusa. Bo Pan Connektikus może mieć inne wartości, idee, przekonania, inne potrzeby, inne preferencje, zupełnie inne skłonności, może tak, zupełnie inną filozofię życia, niż ja. Filozofia życia, która... gdybym miał je sobie narzucić, mogłoby mnie unieszczęśliwić, bo nie pasowałyby do mojej osobowości, bo nie pasowałyby do kontekstu mojego życia, bo... byłaby po prostu za duża lub za mała, zbyt kolorowa lub zbyt ponura... i byłoby tysiąc powodów, przemawiajacych przeciw... kto wie? 

Więc to jest takie wspaniałe, być sobą i określać własną drogę, podążać za tym, co mnie interesuje, żyć według własnych wartości i filozofii, nadawać własne tempo, określać, dokąd chcę dojść, mieć własny wpływ, doświadczać własnej skuteczności i samostanowienia i.... rozwijać pewność siebie, a tym samym własną wartość.


Pomimo wszystkich porównań, które są stale pod ręką we wszystkich mediach, "JESTEM W porządku" i mówienie sobie "TAK" sprawia, że czuję się dobrze i jest niezbędne do prowadzenia satysfakcjonującego życia w samoakceptacji. 

 

Może to był tylko zwrot, którego w dyskusji użyła ta osoba. Ale nawet w takim przypadku... wiedząc doskonale, że nasz język kształtuje naszą rzeczywistość, być może powinnam zapytać, co dla niej oznacza bycie Panem Connecticusem. Wtedy bowiem może się okazać, czego ona sama dla siebie pragnie... i może wtedy zobaczy, że tak wiele z tego, czego pragnie, jest już DANE, a wszystko inne i o wiele więcej, co jest jeszcze do zdobycia, może być osiągnięte przez nią samą i przez jej własne wysiłki. Z tą zasadniczą różnicą, że ona sama definiuje pożądany wynik, tak że może ona się stać "Panią Szczęśliwą" zamiast "Panem Connectikusem". 

 

#wiara #pewnośćsiebie #wartośćsiebie #samodeterminacja #samoskuteczność #samoakceptacja #własnadroga #coaching #jestemOKAY #tak #jestemsobą

bottom of page